Wizyta w Hebe

Skuszony niską ceną dezodorantów marki Old Spice w sztyfcie, zdecydowałem się na wizytę w Hebe. Sztyfty te mieli najtaniej w swoim sklepie internetowym (w porównaniu do innych podobnych sklepów), a że nie udało mi się ich kupić w Hebe online (czary-mary, przycisk ZAMAWIAM był nieaktywny i to bez żadnego komunikatu błędu, choć klikałem kolejno wszystkie możliwe opcje) to pojechałem w realu sprawdzić czy ceny są tam odpowiednie ("za darmo to uczciwa cena"). Po pracy zatem wybrałem się do Avenidy (czyli dworca głównego PKP, który z dworcem nie ma już zbyt wiele wspólnego lecz bardziej jest takim wielkim centrum handlowym). Ceny, ku memu zaskoczeniu, okazały się nawet niższe niż online. Jednak sama wizyta z męskiego punktu widzenia nie była przyjemna. Dlaczego? Ten sklep jest w swojej naturze nastawiony na kobiety na każdym kroku. Zamiast koszyka przy wejściu jest coś bardziej na kształt torebki, czego bym do ręki normalnie nie wziął. Jednak płynie we mnie krew poznaniaka, zatem jakoś przeżyłem chodzenie z tym czymś. W sklepie oczywiście byłem jedynym mężczyzną. Cały wystrój kobiecy - było biało, czysto, schludnie czyli... odpychająco. Nawet żadnego rozlanego piwa czy swojskiego męskiego zapachu potu. Kosmetyki też w większości skierowane dla pań. Jak wiemy - facet myje twarz, jaja i samochód tym samym najtańszym płynem i wygląda jak młody bóg, podczas gdy panny wydają setki złotych na jakieś dziwne kosmetyki by wyglądać po nich niczym bazyle po chemioterapii.


Źródło: https://jbzd.com.pl/obr/3166784/fryz

Na każdym dezodorancie oszczędziłem ponad 5 zeta, więc kupiłem od razu 4 sztuki. Rozwaliło mnie jak tam dziewczyny wąchały sobie męskie perfumy (tak, tam była taka mała półeczka męskich zapachów, a kilkakrotnie więcej było tych kobiecych). Bardzo dziwne było też płacenie. Chciałem zwyczajnie zapłacić gotówką, ale w sklepie nawet nie wiedziałem gdzie jest kasa. A gdy ją zlokalizowałem to i tak nie było tam pracownika (czy raczej pracownicy, bo tam były SAME kobiety - zarówno w obsłudze i jako klientki). Były za to trzy stanowiska gdzie człowiek sam sobie robił za kasjera przy czymś co wyglądało jak wielki tablet i z tego ostatecznie i z dużym niesmakiem skorzystałem.

Także jeśli chodzi o ceny - to polecam, a jeśli chodzi o klimat - to było ciężko i jedynie zaoszczędzona kasa jakoś po części wynagradza to bolesne doświadczenie.